9 października 2011

Piekielna Zabawa - recenzja książki Hennetha B. Andersena "Uczeń Diabła"

Pierwsza część cyklu "Wielka Wojna Diabłów", duńskiego "Tolkiena" fantastyki, "Uczeń Diabła", szybko została bestsellerem, zajmując wysokie miejsca na listach przebojów. Na szczęście, na kontynuacje nie trzeba było długo czekać i już można przeczytać drugi tom sagi pod tytułem "Kostka Śmierci".



Autor to obecnie najpopularniejszy pisarz młodzieżowy w Skandynawii, oraz jeden z najpopularniejszych na świecie. Jego książki zawsze spotykają się z ciepłym przyjęciem, a cechą charakterystyczną jego pióra jest lekkość, wartka akcja, oraz brak nachalnego moralizowania. Nie inaczej jest tym razem.


W "Uczniu Diabła" poznaliśmy Filipa Engella, nastolatka który w wyniku niezwykłego zbiegu okoliczności został zesłany do piekła, aby stać się uczniem samego szatana i zastąpić go na diabelskim tronie. Ci co czytali tę książkę wiedzą jak się to skończyło, innych gorąco to tego namawiam, nie tylko dlatego że bez znajomości pierwszej części, nie zrozumie się wszystkiego z drugiej.

Fabuła "Kostki Śmierci" zaczyna się dwa miesiące piekielne i pół roku ziemskiego, po zakończeniu akcji w poprzednim tomie cyklu. Filip zmartwychwstał, a jedyną fizyczną pamiątką po wizycie w piekle są dwa guzy na czole, w miejscu gdzie jeszcze niedawno wystawały dwa potężne rogi. Z drugiej strony, zesłanie na "diabelskie praktyki" wywarło olbrzymie piętno na psychice młodzieńca. Już nie jest taki idealny, broi jak każdy nastolatek, nie odrabia lekcji, a przede wszystkim ma przyjaciół. Dzięki zmianie zachowania stał się jednym z popularniejszych chłopców w szkole, a przyjaźń z niedawnym antagonistą zapewnia mu należytą ochronę. Niestety, podczas gdy na Ziemi wszystko idzie po myśli Filipa, na dole tak już nie jest. Ktoś ukradł Kostkę Śmierci. A to oznacza, że ludzie którzy urodzili się po tym wydarzeniu będą nieśmiertelni i piekło nie będzie zasilane nowymi duszami. Co to oznacza, łatwo można się domyślić, ale w skrócie sytuacja jest poważna. Śmierć, Bóg i Diabeł postanawiają, że musza rozwiązać ten problem, jednakże oni są ograniczani przez wzajemne umowy, a wróg czai się wśród "swoich", dlatego też muszą posłać po kogoś z zewnątrz. Kogoś, kto już raz rozwiązał problem zaświatów. Kogoś, kto cieszy się zaufaniem ich wszystkich. W ten sposób niedługo potem Filip znowu zostaje lokatorem zaświatów i rozpoczyna śledztwo. Oczywiście u jego boku nie zabraknie seksownej diablicy Satiny.

Historia tu przedstawiona, mimo iż przewidywalna (szczególnie dla czytelników poprzedniego tomu), jest poprowadzona w sposób sprawny i przyjemny. Podobnie, jak "Ucznia Diabła" czyta się ją dobrze, wręcz trudno było mi się oderwać od lektury. Kostrukcja akcji jest tak ułożona, że czytelnik chce poznać zakończenie, chce przeżyć tę historię i żałuje, że nie może razem z bohaterami prowadzić śledztwa. Jeżeli miałbym do czegoś porównać sposób rozwiązywania zagadki, to musiałbym się odwołać do dwóch rzeczy. Pierwszą jest cykl książek "Przygody Trzech Detektywów" sygnowanych nazwiskiem Alfreda Hitchcocka (autorzy są różni), a drugą detektyw Columbo, który mawiał mniej więcej tak:" Trzeba zwrócić uwagę na to czego nie ma, a co było, oraz na to co jest, a czego nie było". Widać, że autor nie wstydzi się czerpać wzorce z innych i bardzo dobrze! Jeżeli robi to dobrze to nie widzę w tym nic zdrożnego.

Mimo tego, że książka bardzo mi się podobała ( o czym potem), to zastanawia mnie jedna rzecz. Czy to jeszcze tytuł dla młodzieży? Wiem, że są malkontenci, którzy powiedzą że w związku z tematyką to nie, że nie można mieszać młodym ludziom w głowie, że chore jest to że Filip chce wrócić do piekła. Ale moim zdaniem ludzie Ci zapominają o jednym. Filip jest zwykłym nastolatkiem, w niezwykłej scenerii. Czy się to komuś podoba, czy nie przeżywa zwykłe dla tego wieku rozterki. Podkochuje się w Satinie, jest zły na matkę za nadopiekuńczość i boi się przyznać jak bardzo ją kocha i tęskni za ojcem, który zmarł w jego dzieciństwie. Należy zrozumieć, że piekło nie jest dla Filipa złym miejscem, bo traktuje on je jak miejsce w którym stworzenia pracują, mnożą się i starzeją. To po prostu rozbudowana metafora każdego innego miejsca na ziemi.

"Kostka Śmieci" zdecydowanie najbardziej skomplikowaną książką nie jest. Nie jest też ani najdłuższa, ani najmądrzejsza. I gdyby nie mistrzowski styl autora, oraz świetne postacie i dialogi, ten festiwal przeciętności utonąłby w morzu literatury młodzieżowej, a tak otrzymujemy tytuł, który śmiało mogę polecić wszystkim, którym nie obcy jest młody duch, którzy pragną choć na chwilę poczuć się tak, jak wtedy gdy mieli naście lat, którzy potrafią po prostu odstawić wszystko na bok i zanurzyć się na trzy-cztery godziny w świecie Filipa Engella. Bo na prawdę warto.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz