25 marca 2015

Serialowo ; GOTHAM - wstęp

Co działo się w Gotham przed pojawieniem się Mrocznego Rycerza? Jak kształtowały się przestępcze umysły znane z komiksów, filmów, seriali animowanych? Jak wyglądała droga pingwina na szczyt? Czy komisarz Gordon ma życie prywatne? I kim jest Joker? Te i inne pytania nurtują każdego fana Batmana. Telewizja Fox wraz z DC postanowiła wyjsć ich oczekiwaniom na przeciw i po sukcesie Arrow stworzyli Gotham. Serial opowiadający o drugim najważniejszym bohaterze cyklu czyli mieście. Punktem wyjścia stało się morderstwo Waynów, które rozwiązać ma nowy policjant, znany skądinąd  James Gordon.


Origin Originu 

Modne stało się ostatnio pokazywanie początków superbohaterów. We Flashu/Arrow widzimy to w retrospekcjach, Agenci T.A.R.C.Z.Y dostali spin-off opowiadający o Agentce Carter, a każda postać w MCU doczekała się takiego epizodu (a przynajmniej każda główna postać). Nie inaczej jest i tutaj. Twórcy swobodnie podchodzą do materiału źródłowego, Pingwin nie jest pokurczem, poznajemy go jako nosiciela parasola, jednej z głównych postaci rodziny Falcone (w tej roli zjawiskowa Jada Pinkhet-Smith), Catwoman to jeszcze zagubiona dziewczynka, a Poison Ivy mimo iż niepokojąca jest tak na prawdę ofiarą miasta. 

Wydaje się być idealne, prawda? Otóż nie jest. Twórcy pogubili się chyba w tym co chcieli zrobić i przez to w fabule mamy istny rozgardiasz. Młody Bruce Wayne rozwiązuje w tle zagadkową tożsamość zabójcy rodziców, Gordon niczym w filmie dla młodzieży ma rozterki sercowe rodem z "Mody na sukces", a w tle przewija się miliard nawiązań do komiksu i jeszcze więcej łotrów.

 Misz-masz

Co tydzień mamy sprawę tygodnia - najczęściej powiązaną z jakąś ważną postacią z universum. Gordonowi pomaga partner - Bullock. Muszę przyznać, że to jest dobrze zagrana i napisana postać. Twardy "brudny" glina, który nie jedno widział, nie jedno przeżył i na pierwszym miejscu stawia "dojście" do emerytury. Sprzeciwia się harcerzykowatej postawie Gordona i dziwi się jego decyzjom. 

Drugim główny wątkiem jest rozgrywka między Maronim, a Falcone i to jest chyba jedyny dobrze poprowadzony wątek serialu. Genialny Pingwin i Fish Mooney, oraz wspomniani bosowie. Wszystko jest na swoim miejscu, widzimy jak są nietykalni, jak dzielą między siebie miasto i mimo iż są wrogami żywią do siebie szacunek. To właśnie momenty gdy widzimy Pingwina jak lawiruje między tym wszystkim i z gracją realizuje swoje cele przykuwają do ekranu.

Młody Bruce dla odmiany jest nieznośny. Udaje twardego, ale znacznie częściej płacze. Oczywiście, ledwo co stracił rodziców, jedyną rodziną jest dla niego Alfred (w niczym nie przypomina tego z komiksów), ale może to po ro żeby pokazać jego przemianę w mężczyznę. Na razie mało jest momentów w których Bruce rządzi (jak ten gdy złamał sobie nogę w lesie). 

Najgorsze jest to, że główny wątek gdzieś uciekł. I to nie tak jak w innych serialach policyjnych, gdzie po prostu pojawia się w niektórych odcinkach. Tu jest cały czas w tle, ale tak jakby go nie było. Wydaje się, że do niczego nie prowadzi i trudno zgadywać co stanie się dalej.

Co dalej?

Na razie mamy przerwę do połowy kwietnia, kiedy się rozegra finał sezonu. Serial dostał już drugą serię, więc pozostaje mieć nadzieję, że podobnie jak Arrow i Agenci stanie na nogi (ich pierwsze sezony też najlepsze nie były). Fani czekają na prawdziwe objawienie Jokera, inni  na odejście Barbary (ale tylko Ci, którzy nie znają komiksów), ja zaś oczekuję że w końcu Gotham nabierze odpowiedniego rytmu i nie będzie przerzucać się łotrami z prędością światła. Bo w końću zabraknie postaci do pokazywania.

Najczęściej spotykanym postulatem jest "przejście" do dorosłej wersji Batmana. To jest raczej niemożliwe - Ben Affleck nie zagra w serialu, a DC chciałoby stworezyć własną serię filmów na kształt tej z Marvela. Ale to już temat na zupełnie inną rozmowę. 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz