1 grudnia 2011

Life is life - recenzja książki "Open, autobiografia tenisisty" Andre Agassiego.


            Przyznaję się bez bicia. Jak każdy Polak, jestem "po". Co to znaczy? Otóż nasz naród ma jedną denerwującą cechę. Interesuje się pewnymi zagadnieniami PO jakimś fakcie. Narodowy socjalizm interesuje nas PO zamieszkach, prawami dzieci interesujemy się PO jakimś bulwersującym wydarzeniu, a rzeczy które na co dzień mamy w nosie, ważne zdają się być dopiero PO skandalu jakie wywołały. Nie inaczej jest ze sportem. Kto interesował się tenisem przed sukcesami Radwańskiej? Oczywiście były jakieś tam występy Domachowskiej, czy Frystenberga i Matkowskiego, aczkolwiek większość rodzimych kibiców zaczęła fascynować się tym sportem, dopiero PO sukcesach krakowianki. Ja również zaliczam się do tego grona, toteż z wielką ciekawością przystąpiłem do lektury autobiografii Andre Agassiego. Jest jedną z ikon tenisa, aczkolwiek większość mieszkańców naszego wspaniałego kraju, go kojarzy głównie z reklam pewnej znanej marki maszynek do golenia.